wtorek, 23 czerwca 2015

Kochana jesteś - rozdział 7

Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Martin zaparkował białe BMW tuż przed restauracją. Powoli wysiadłam z auta, ponieważ ciągle dokuczał mi ból stopy.
- Coś nie tak? - spytał chłopak, robiąc krok w moją stronę
- Nie, nie. Wszystko okay - posłałam blondynowi uśmiech, a on objął mnie w talii
Weszliśmy do budynku. Muszę przyznać, że restauracja była naprawdę ładna. Panowała w niej bardzo spokojna, miła atmosfera.
Kelner zaprowadził nas do stolika przy oknie, nieco oddalonego od innych. Zajęliśmy miejsca naprzeciwko siebie, a mężczyzna nalał nam szampana.
Rozmawialiśmy ponad trzy godziny.
Muszę przyznać, że bardzo dobrze się rozumieliśmy, pomimo różnicy wieku (która w sumie nie była bardzo rażąca, ale nie była mała). Szczerze mówiąc, to tego się nie spodziewałam.
- Dziękuję za wspaniałą kolację - posłałam chłopakowi uśmiech, wstając z krzesła
- To ja dziękuję, że się zgodziłaś ze mną wyjść - powiedział, również wstając - Chodź, odwiozę cię
- Nie trzeba
- Trzeba, trzeba - zachichotał - Nie ma innej opcji
- No dobra - zaśmiałam się, po czym wyszliśmy z restauracji
Po około trzydziestu minutach byliśmy przed moim domem. Kątem oka zauważyłam, że w kuchni paliło się światło.
- Dziękuję za wspaniały wieczór Katie - chłopak spojrzał na mnie
- Ja też - szepnęłam, a Martin pocałował mnie delikatnie w kącik ust, przez co poczułam się jednak troszkę niezręcznie
- Do jutra - wyszeptał
- Do jutra - odpowiedziałam, po czym wysiadłam z auta i poszłam do domu
Czułam jak chłopak odprowadza mnie wzrokiem.
Zapukałam, ponieważ nie chciało mi się szukać kluczy.
Iker prawie natychmiast wpuścił mnie do środka, a Martin w tym samym momencie odjechał.
- Mała, martwiłem się o ciebie - powiedział
- Niepotrzebnie - stwierdziłam zdejmując szpilki
- Kate - przewrócił oczami
- No już dobrze, dobrze "tato" - poklepałam chłopaka po torsie i poszłam do kuchni
- Jak było? - spytał brunet, idąc za mną
- Miło - stwierdziłam - Nawet bardzo - uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na blacie, pijąc wodę pozostawioną bezpańsko przy dzbanku
- Poważnie? - Iker podniósł brew delikatnie
- Mhm... - cmoknęłam chłopaka w nos - Idę się wykąpać - zeskoczyłam z blatu i czmychnęłam do łazienki
Szybko się tam ogarnęłam, założyłam bokserski oraz za dużą bluzkę, związałam włosy w kok i zeszłam na dół.
Cichutko podeszłam do Ikera oglądającego telewizję, po czym cmoknęłam go w głowę.
- Obejrzymy film? - mruknęłam
- No pewnie - powiedział - Tylko jaki? 
- Hm... - podeszłam do laptopa - Może być... Może być "Wierny Ogrodnik"? 
- Jasne - stwierdził, patrząc na mnie 
Włączyłam film, po czym usiadłam obok chłopaka i położyłam mu głowę na ramieniu, a ten objął mnie z uśmiechem. 
Pomimo tego, że akcja była bardzo ciekawa, odpadłam po niecałej godzinie oglądania, ponieważ byłam strasznie zmęczona całym dzisiejszym dniem. 

Obudziłam się po paru bardzo długich godzinach, bo na dworze już nie było tak ciemno. Powoli wstałam, nie chcąc obudzić jeszcze śpiącego obok mnie Ikera.  
Zerknęłam na zegarek i okazało się, że jest dopiero piętnaście po czwartej.
Jęknęłam niezadowolona, nalałam sobie wody do szklanki, łyknęłam witaminy, po czym poszłam do łazienki. Tam bardzo szybko i cicho się uwinęłam. 
Zeszłam na dół, napisałam Ikerowi karteczkę, wzięłam z haczyka klucze od jego domu, założyłam bluzę oraz trampki i wyjechałam autem z garażu. Po trzech minutach już byłam przed drzwiami mojego przyjaciela. 
Weszłam do domu, po czym skierowałam się do jego pokoju. Wyjęłam z szafy najpotrzebniejsze ubrania, z łazienki wzięłam kosmetyki i zabrałam jak zawsze nienagannie przygotowaną torbę na trening. 
Zamknęłam za sobą drzwi, wpakowałam wszystko do bagażnika, po czym wróciłam do domu. 
Iker jeszcze spał. Uśmiechnęłam się do siebie na ten widok, po czym poszłam do swojego pokoju, wcześniej zostawiając w salonie rzeczy chłopaka. 
Wzięłam z biurka książkę, położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać. 
Lektura bardzo mnie wciągnęła, przez co na jakąś dłuższą chwilę zostałam na dobre oderwana od rzeczywistości.
Na ziemię sprowadził mnie hałas w łazience. Zamknęłam książkę, odłożyłam ją na jej miejsce, po czym szybko zeszłam na dół i zabrałam się za robienie śniadania.
Stałam dłuższą chwilę przed otwartą lodówką, bezmyślnie się w nią wpatrując. W końcu wyciągnęłam jakieś składniki (chyba) nadające się do zrobienia kanapki. Wyjęłam też chleb ze spiżarni i bez pośpiechu go pokroiłam. Zrobiłam jeszcze sałatkę, a później podałam wszystko na stół.
Parę minut później Iker zjawił się na dole.
Zjedliśmy śniadanie, posprzątaliśmy i zostało nam jeszcze troszkę czasu wolnego.
- Dzięki, że pojechałaś po moje rzeczy - powiedział chłopak
- Nie ma problemu - machnęłam ręką, rozwalając się na kanapie - Dobrze ci się spało? - zaśmiałam się
- No oczywiście - przewrócił oczami - Kate, pamiętasz, niedawno rozmawialiśmy o tej sesji... - zaczął, a ja skinęłam głową - Moglibyśmy już ustalić termin? - poprosił niepewnie
- Pewnie - posłałam Ikerowi delikatny uśmiech - Kiedy ci pasuje? Czy lepiej, żebym ustalała datę z twoim managerem? - spytałam
- Przepraszam, ale chyba lepiej będzie, jak rzeczywiście ustalicie to między sobą - stwierdził
- Luzik - puściłam chłopakowi oczko - Nie ma problemu
Brunet uśmiechnął się do mnie - Kochana jesteś
- E tam - machnęłam ręką
Iker zerknął na zegarek - Jedziemy? - spytał, patrząc na mnie
- Już? - zdziwiłam się - Chociaż w sumie... Okay, daj mi chwilę, dobra? - poprosiłam i czym prędzej pobiegłam na górę, gdzie zmieniłam bluzkę i wzięłam aparat razem ze wszystkimi niezbędnymi rzeczami
- Gotowa? - spytał chłopak, stojąc przy drzwiach 
- Gotowa, gotowa. Tylko jeszcze buty założę - stwierdziłam 
Paręnaście minut później byliśmy na miejscu i każde z nas zaczynało taki sam jak zwykle dzień pracy w jakże doborowym towarzystwie. 
- Sto lat braciszku! - pisnęłam, rzucając się Isco na szyję, gdy tylko wyszliśmy z budynku
- Dzięki mała! - zaśmiał się, tuląc mnie do siebie - Na pewno będziesz dzisiaj u mnie o dwudziestej? - spytał 
- No oczywiście! Nie zmieniłam zdania - zachichotałam - I nie zamierzam! - dodałam widząc jego minę
- To dobrze - parsknął śmiechem - Dobra słońce, ja uciekam, bo Vicky już do mnie wydzwania bez przerwy od dwudziestu minut - przewrócił oczami 
- Okay! - posłałam bratu uśmiech - To co, do zobaczenia wieczorem, nie? - przeczesałam palcami jego włosy, pozostawiając je w słodkim nieładzie - Pozdrów rodzinkę! 
- Jasne - uśmiechnął się - Do zobaczenia, sis - cmoknął mnie w czoło i wsiadł do auta
Pomachałam mu na pożegnanie, po czym sama skierowałam się do mojego samochodu. Zajęłam miejsce kierowcy i kiedy już miałam zamykać drzwi, ktoś je złapał, skutecznie mi to uniemożliwiając.




-----
Hej wszystkim! Jak tam ostatnie dni szkoły Wam mijają? Bo mi w sumie... Nudno :D
A co do rozdziału... Podobał się? :)

Buziaczki!
Do następnego, Misiaki <3 

piątek, 12 czerwca 2015

Ten dzieciak to ma szczęście... - rozdział 6

- Po co dzwonisz? - spytałam, patrząc na moje paznokcie
- Ciągle nie dałaś mi odpowiedzi - powiedział
- Aj, Martin, daj spokój - burknęłam - Są miliony innych dziewczyn, które z chęcią poszłyby za mnie - stwierdziłam
- Ale ja proszę o to ciebie - uparł się i powoli zaczynał mnie denerwować
- Kiedy? - spytałam od niechcenia
- Dzisiaj wieczorem? - powiedział
Westchnęłam - O której? - zapytałam Martina, a Iker spojrzał na mnie zdziwiony
- O dwudziestej. Przyjadę po ciebie, może być? - spytał
- Dwudziesta... Dwudziesta... - zastanowiłam się - Okay, może być.
- To świetnie - powiedział - To do zobaczenia
- Jasne, cześć - szybko się rozłączyłam
- Co to było? - spytał Iker
- Szkoda gadać - burknęłam, opierając się o blat - Podasz mi wodę? - poprosiłam, a chłopak od razu to zrobił
- To o co chodzi?
- Aj, ciągle nalegał żebym z nim gdzieś wyszła, więc w końcu uległam - wzruszyłam ramionami
- Z tym dzieciakiem? - zaśmiał się - Poważnie? Mała, nie żartuj...
Przewróciłam oczami - O Boże, przecież to nic takiego - machnęłam ręką - A będę miała przynajmniej spokój 
- Katie, przecież wiesz, że zawsze mogę z nim pogadać i się odczepi... Ile to razy my już tak nie robiliśmy? - położył mi dłoń na kolanie, a ja chrząknęłam cicho, zsuwając ją ostrożnie
- Wiem, ale dam sobie radę. W końcu jestem dużą dziewczynką, nie? - wzruszyłam ramionami
- Mhm - mruknął - Bardzo atrakcyjną - spojrzał na mnie
- Dobry żart - zaśmiałam się - Jestem ciekawa kto ma taki gust...
- Ja - powiedział szybko, a ja zachłysnęłam się wodą
- Iker, nie żartuj sobie - poklepałam go po ramieniu
Chłopak otworzył usta, ale prawie od razu je zamknął - Ja już się nie odzywam - jęknął, a ja przeczesałam jego włosy palcami. Uwielbiałam to robić.
Brunet zmarszczył nos - Ejjj - zachichotał, a ja cmoknęłam go w policzek
- Przejdziemy się? - spytałam
- A noga?
- Już tak nie boli - machnęłam ręką - To co, idziemy?
- Jasne mała - uśmiechnął się, po czym przerzucił mnie sobie przez ramię
- Jezu, Iker! - pisnęłam - Postaw mnie z powrotem na ziemię!
- Nie! - zaśmiał się, a ja walnęłam go żartobliwie w plecy
Chłopak przeniósł mnie do pomieszczenia gospodarczego i postawił na dywanie - Które buty? - spytał, wskazując brodą na wiszącą półkę
- Erm... - potarłam kark dłonią - Mogą być te.. - wskazałam palcem na szare Air Maxy
- E tam, ja bym wziął na twoim miejscu 11nova - przewrócił oczami
- Nie dyskutuj ze mną - zaśmiałam się - No już, podaj mi buty. Raz dwa! - klepnęłam chłopaka w lędźwie
- Dobra, dobra - puścił mi oczko i podał Nike
Założyłam je szybko, po czym zawiązałam sznurówki.
- To co, idziemy? - spytałam
- Idziemy, idziemy - uśmiechnął się i objął mnie w talii
Chodziliśmy sobie uliczkami naszego niewielkiego, ale bardzo ładnego miasteczka. Na ulicach panował spokój i tylko raz minęliśmy się z jakimś człowiekiem.
- Która godzina? - spytałam
- Już ci mówię... - chłopak spojrzał na zegarek - Za pięć siódma - stwierdził
- Już?! - jęknęłam - O rany, odprowadzisz mnie? - poprosiłam
- No jasne - powiedział szybko, po czym skierowaliśmy się do mojego domu
- Chce ci się tam iść? - spytał Iker
- Z Martinem? - spojrzałam na przyjaciela - Czy ja wiem... - wzruszyłam ramionami
- Kate, przecież wiesz, że mogę z nim pogadać, da ci spokój... - westchnął
Przewróciłam oczami - Iker, obiecałam, że pójdę, to pójdę i nic nie będę odkręcać, dobra?
- Jasne, rozumiem - westchnął
- Ej, no co ty? - położyłam dłoń na ramieniu chłopaka - Zazdrosny jesteś?
- Co? Nie! - szybko zaprzeczył - O takiego dzieciaka? - prychnął
- A o kogoś innego byś był? - podniosłam brew
- A co to, przesłuchanie?
Wzruszyłam ramionami, po czym otworzyłam drzwi od domu, ściągnęłam buty i rzuciłam je w kąt. Iker zrobił to samo.
- Idę się ogarnąć - powiedziałam, idąc na górę
- Jasne, jasne - stwierdził chłopak, siadając na kanapie
Wyjęłam z szafy moją ulubioną, czarną sukienkę przed kolano. Do tego wzięłam czarne wysokie szpilki i skierowałam się do łazienki.
Wzięłam prysznic, ubrałam się, wyprostowałam włosy oraz delikatnie pomalowałam, a dokładniej zrobiłam ładne, cienkie linie eyelinerem, a rzęsy łagodnie podkreśliłam czarnym tuszem.
Tak wyszykowana zeszłam na dół i poszłam do salonu.
- Może być? - spytałam, patrząc na Ikera, który wpatrywał się we mnie oniemiały
- O cholera - mruknął, a ja przewróciłam oczami, śmiejąc się pod nosem
- Wyglądasz pięknie - brunet podszedł do mnie powoli - Ten dzieciak to ma szczęście...
- Mmm... - spojrzałam na Casillasa i nagle ktoś zapukał do drzwi - O, to chyba ten "dzieciak" - zaśmiałam się cicho
Iker posłał mi delikatny uśmiech - Baw się dobrze mała - pocałował mnie w policzek
- Dzięki - szepnęłam, po czym poszłam otworzyć
Moim oczom ukazał się Martin. Wyglądał na prawdę dobrze i muszę przyznać, że nie wyglądał na swoje szesnaście lat, ale co najmniej na dwadzieścia.
Chłopak miał na sobie białą koszulę z jasnoszarymi łatami na łokciach oraz czarne rurki.
- Hej Kate - pocałował mnie delikatne w policzek i wręczył bardzo duży (mogę się założyć, że było w nim co najmniej 31 kwiatów), piękny bukiet moich ulubionych, czerwonych róż
- Jejku, dziękuję - uśmiechnęłam się - Zaczekaj chwilkę, to od razu włożę je do wazonu, okay?
- Jasne, nie ma problemu - chłopak posłał mi ciepły uśmiech
Był zupełnie inny niż ten arogancki, nieprzyjemny, chamski, wkurzający, pewny siebie dzieciak którego do tej pory znałam.
Szybko pobiegłam do kuchni, wyciągnęłam wielki wazon z szafki i wstawiłam bukiet do wody, po czym wróciłam do chłopaka.
- To co, jedziemy? - spytał, patrząc na mnie
Skinęłam głową, zamknęłam za sobą drzwi i razem z Martinem poszłam do auta
Zajęłam miejsce pasażera, a Odegaard kierowcy. Niecałą minutę później byliśmy w drodze do restauracji.
- Pięknie wyglądasz - powiedział Martin po chwili
- Dziękuję - szepnęłam, czując jak moje policzki oblewa rumieniec 


 -----
Hej wszystkim! Jak tam piąteczek mija? Mam nadzieję, że dobrze!
A co do rozdziału... Podobał Wam się? Piszcie Swoje opinie w komentarzach!
No to co, do następnego, nie? :)
Buziaczki! 

sobota, 30 maja 2015

Odebrać? - rozdział 5

Po około godzinie Iker zawiózł mnie do domu. Podziękowałam chłopakowi za podwózkę, po czym czmychnęłam do budynku. 
Od razu poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i zjadłam płatki z mlekiem na zimno, bo nie chciało mi się brudzić garnka.
Zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze trochę czasu zanim wyruszę do pracy, więc postanowiłam pousuwać zdjęcia, które niekoniecznie były udane i tak też zrobiłam. 
Po godzinie, prawie pięciuset fotografiach mogłam z ręką na sercu powiedzieć, że sumiennie wykonałam zadanie. 
Wyłączyłam laptopa i poszłam zrobić sobie miętową herbatę. 
Gdy wyjmowałam szklankę z szafki, ona jakimś dziwnym sposobem wyśliznęła mi się z ręki, po czym łupnęła o kafelki, roztrzaskując sję przy tym na milion kawałeczków. 
Ja akurat w tym samym momencie odskoczyłam, na tyle nieszczęśliwie, że największy odłamek szkła utkwił mi w stopie. Syknęłam z bólu, kuśtykając czym prędzej do łazienki. 
Wyjęłam z szafki apteczkę, po czym usiadłam na stołku i zaczęłam oglądać ranę. Niestety nie wyglądała ona najlepiej, a szczególnie wielki kawdenerwuj ki wbity conajmniej do połowy w śródstopie. Krew już się nie sączyła, lecz po prostu lała. 
Zaniepokojona obandażowałam stopę tak, jak umiałam, po czym wzięłam telefon i ruszyłam do auta. 
Wsiadłam do niego, ale po chwili zastanowienia zrezygnowałam z jazdy. To by było zbyt niebezpieczne w tym przypadku. 
Potarłam kark dłonią, zastanawiając się do kogo lepiej zadzwonić - Isco czy Ikera? W sumie goalkeeper mieszkał zdecydowanie bliżej... 
Chłopak odebrał już po pierwszym sygnale - Iker, mógłbyś przyjechać? - poprosiłam szybko 
- Oczywiście - stwierdził bez zastanowienia - A co się stało? - spytał 
- Przyjedź, to ci powiem wszystko - jęknęłam 
- Dobrze, za parę minut jestem - rzucił szybko do słuchawki, po czym się rozłączył. 
Po krótkiej chwili oczekiwania chłopak zjawił się przed moim domem. Szybko wysiadł z auta i do mnie podbiegł. 
- Kate, co się stało?! - spytał zaniepokojony 
- Szkło mi się wbiło w stopę - jęknęłam z bólu 
- Pokaż to - polecił, a ja bez chwili wahania zrobiłam to, o co prosił
- Ou - syknął - Musimy natychmiast jechać do szpitala - zarządził, a ja tylko skinęłam głową 
Brunet wziął mnie na ręce, a ja oplotłam jego kark dłońmi. Ostrożnie wsadził mnie do auta, po czym sam zajął miejsce kierowcy. Szybko i bez problemu odpalił auto. 
- Jak ty to zrobiłaś? - spytał, patrząc na drogę
- Ah, szklanka mi się stłukła - powiedziałam zła na siebie - I jakimś cudem w nią wdepnęłam - westchnęłam, starając się nie myśleć o bólu
- Oj młoda - mruknął Iker - Zadzwonię do Carlo i powiem mu, że dzisiaj nas nie będzie, okay? - brunet ujął moją dłoń, po czym pewnie splótł nasze palce
Westchnęłam cicho - Nie ma takiej opcji, żebyś przeze mnie opuścił trening - powiedziałam, jednocześnie uwalniając moją rękę z uścisku
- Nie wygłupiaj się - stwierdził - Nie ma opcji, żebyś została sama w szpitalu. Poza tym to nie wygląda najlepiej... - jęknął, po czym wziął ostry zakręt 
- Iker - warknęłam - Weź mnie nie denerwuj - burknęłam 
- Kate. - chłopak powiedział to takim tonem, że aż przeszły mnie ciarki
Postanowiłam już siedzieć cicho. Parę minut później byliśmy na miejscu. Wsiadłam z auta i zaczęłam kuśtykać do drzwi 
- Czyś ty do końca zgłupiała? - brunet podbiegł do mnie czym prędzej, po czym wziął na ręce
- Iker! 
- No co? Tak będzie zdecydowanie szybciej - stwierdził, a ja przewróciłam oczami

Trzy godziny później wyszłam ze szpitala.
- Przepraszam - powiedziałam do Ikera, zajmując miejsce pasażera
- Za co? - brunet spojrzał na mnie zdziwiony
- Że zawracałam ci niepotrzebnie głowę - jęknęłam - To było bez sensu - westchnęłam - Przeze mnie opuściłeś trening 
Casillas wyjął kluczyki ze stacyjki i ujął pewnie moją dłoń - Słońce, bardzo dobrze, że po mnie zadzwoniłaś - powiedział - I nie wygaduj takich głupot, dobra? Nic nie było bez sensu - stwierdził, po czym z powrotem wsadził kluczyki do stacyjki i odpalił silnik 
Spojrzałam na bruneta, uśmiechając się delikatnie - Dzięki Iker - powiedziałam 
- Nie ma za co mała - odpowiedział

W godzinę, po staniu w popołudniowych, okropnych madryckich korkach byliśmy z powrotem u mnie w domu. Iker usiadł sobie na kanapie w salonie i włączył telewizor.
- Jasne, czuj się jak u siebie  - rzuciłam kuśtykając do kuchni, po czym włączyłam czajnik - Herbaty? Kawy? - zaproponowałam
- Nie, dzięki - odpowiedział z salonu - Mogłaś powiedzieć, to bym przecież ci zrobił picie, a nie ty mi tu z tą nogą latasz, jeszcze się poparzysz i kolejne nieszczęście gotowe - burknął 
- Daj spokój - westchnęłam, siadając na blacie kuchennym
Nagle usłyszałam mój telefon. Przewróciłam oczami i powoli zlazłam na ziemię.
- Odebrać? - spytał Iker
- A możesz - stwierdziłam
W końcu nie miałam przed nim żadnych tajemnic i tak samo działało to w drugą stronę. No, przynajmniej tak sądziłam. 
- Kate? Erm... - brunet wszedł do kuchni, zakrywając mikrofon dłonią - Martin - powiedział ledwo słyszalnie 
Otworzyłam usta, ale prawie od razu je zamknęłam. Zabrałam przyjacielowi z ręki komórkę.



-----
Hejka! Jak tam weekend? 
Podobał Wam się rozdział? Piszcie swoje opinie w komentarzach!
Buuuuziaki, do następnego kochani!
:) :*

niedziela, 10 maja 2015

Nie odpuścisz, co? - rozdział 4

Usiedliśmy razem na kanapie w salonie i zajadaliśmy ciasto.
- Obejrzymy coś? - zaproponował chłopak, sięgając po pilota leżącego na ławie
Ah, zawsze wiedział jak poprawić mi humor. Skinęłam głową z delikatnym uśmiechem i położyłam brunetowi głowę na ramieniu.
- Jakieś propozycje? Życzenia specjalne? - spytał, włączając telewizor
- Raczej nie - mruknęłam - Zdaję się na ciebie - stwierdziłam, podkulając nogi
- Okej, w takim razie daj mi chwilkę... - chłopak potarł dłonią swój delikatny zarost, zastanawiając się nad filmem
Po chwili zaczął czegoś szukać. Patrzyłam na ekran, ciekawa co wybrał. Okazało się, że postawił na "Pamiętnik".
- Zaraz wracam - powiedział, po czym poszedł do kuchni - Chcesz białe wino czy czerwone? - spytał
- Nie wiem... - odchyliłam głowę - Masz czerwone słodkie?
- Mam. Może być? - wychylił się z kuchni
- Może być - powiedziałam
Po chwili Iker podał mi kieliszek wina i zajął miejsce obok. Ponownie położyłam mu głowę na ramieniu, a chłopak mnie objął.
Zaczęliśmy oglądać film, który był strasznie wzruszający. Co chwilę płakałam, a Casillas pewniej mnie tulił, dzięki czemu się uspokajałam.
Po dwóch godzinach seans się zakończył. W międzyczasie zdążyliśmy wypić całą butelkę wina.
Podniosłam się z kanapy powoli, po czym zarzuciłam na siebie bluzę.
- A ty gdzie? - spytał mój przyjaciel
- Do domu - powiedziałam - Już trochę późno, a ty jutro masz trening - stwierdziłam
- Nie wygłupiaj się mała - brunet posłał mi ciepły uśmiech i poklepał miejsce obok siebie
- Iker, daj spokój - machnęłam ręką - Jest już w pół do dwunastej - spojrzałam na chłopaka
- No właśnie - brunet odwzajemnił spojrzenie - Nie będziesz się sama włóczyć po nocy - stwierdził
-  Dam sobie radę - podeszłam do bramkarza i pocałowałam go w policzek
- Aleś ty uparta - jęknął, łapiąc mnie za nadgarstek - Zostań, proszę.
Przewróciłam oczami - Nie odpuścisz, co? - uśmiechnęłam się delikatnie
- Masz rację, nie odpuszczę - brunet puścił mi oczko - Chodź, dam ci jakieś dresy - powiedział, podnosząc się z kanapy
- Ikeeer - spojrzałam na niego - Nie trzeba... Mam niedaleko do domu przecież...
- Oh Słońce, co ty się tak bronisz, co? Przecież nie raz u mnie nocowałaś - stwierdził
Na to nie miałam wytłumaczenia. W sumie miał rację. Przewróciłam oczami i poszłam za chłopakiem do pokoju.
- Łap! - Casillas rzucił mi dresy
- Dzięki - złapałam je szybko
- A, trzymaj jeszcze to - położył mi ręcznik na ramieniu
- Dziękuję - posłałam brunetowi delikatny uśmiech i czmychnęłam do łazienki
Wzięłam szybki prysznic, po czym przebrałam się w pożyczone ubrania. Gdy wyszłam z pomieszczenia zgasło światło.
- O matko - jęknęłam - Iker! - krzyknęłam, a w tym samym momencie zrobiło się jasno i huknęło
- Tak? - usłyszałam jak chłopak wchodzi po schodach
- Chodź tu - poprosiłam
- Taka duża dziewczynka, a dalej się boi burzy? - zachichotał, obejmując mnie ramieniem
- Mhm - ziewnęłam, jednocześnie wtulając się w chłopaka
Poszliśmy do salonu. Burza z każdą chwilą przybierała na sile, a ja coraz bardziej się bałam.
Skulona siedziałam na kanapie i patrzyłam przed siebie.
- Hej, mała, nie bój się. To tylko burza - przyjaciel wziął mnie w ramiona
- To aż burza - burknęłam, ponownie ziewając
Nie wiedząc kiedy, huki jakoś przestały mi przeszkadzać i zasnęłam wtulona w bruneta.

Perspektywa Ikera

Spokojnie głaskałem Kate po włosach, patrząc jak miarowo oddycha. Uwielbiałem, kiedy zasypiała w moich ramionach. Wiedziałem, że wtedy jest bezpieczna.
Wyglądała tak spokojnie, jakby nie miała żadnych zmartwień. Przypominały mi się czasy, kiedy byliśmy mali i wszystko było zupełnie inne, takie beztroskie.
Cieszyłem się, że zakończyła swój jakże toksyczny związek z tym ch... Dylanem. Nienawidziłem go. Jak on mógł tak traktować Kate, moją małą Katie? Aż się we mnie wszystko gotuje, gdy o tym pomyślę...
Ostrożnie podniosłem śpiącą dziewczynę i zaniosłem do pokoju.
Położyłem brunetkę na łóżku, pocałowałem delikatnie w czoło, po czym przykryłem ją kocem.
Gdy już miałem wstawać, poczułem jak dziewczyna łapie mnie za nadgarstek - Zostań... - wymamrotała, a ja uśmiechnąłem się delikatnie i usiadłem przy przyjaciółce.
Jak była mała zawsze do mnie przychodziła, kiedy była burza. W końcu mieszkaliśmy w bliźniaku, więc nie miała daleko. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
- Śpij już - wyszeptałem, ostrożnie odgarniając jej niesforne kosmyki ze skroni
Kate skinęła głową i zamknęła oczy. Usiadłem obok łóżka, na podłodze, po czym oparłem głowę o jego bok. Po niecałej godzinie burza ustała, a ja zasnąłem. 
Obudziłem się, czując na plecach chłód idący od ściany. Niechętnie, leniwie otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Kate leży obok mnie.
- Słońce... - szturchnąłem lekko dziewczynę
- Mmm? - mruknęła, przeciągając się powoli
- Trzeba wstać - poklepałem ją po łydce, po czym wstałem z podłogi 
- Pomóż - dziewczyna jęknęła, wyciągając ręce w moją stronę
Złapałem Kate za nadgarstki i podniosłem - Jak ty się znalazłaś na podłodze, co? - spytałem
Brunetka potarła kark dłonią - Jakoś tak... - stwierdziła - Nie mogłam zasnąć - powiedziała, a ja skinąłem głową - Iker?
- Tak? - spojrzałem na dziewczynę
- Zawiózłbyś mnie do domu, jeśli nie byłby to problem? - poprosiła - Rozumiesz, wolałabym nie iść w deszczu...
- Nie ma problemu mała - posłałem przyjaciółce uśmiech - Tylko się trochę ogarnę, dobrze?


~
Hej wszystkim! Rozdział przypadł Wam do gustu? Mam nadzieję, że tak!
Co myślicie o dodaniu perspektywy Ikera? Podobała Wam się?
Zachęcam do komentowania i wyrażania swojej opinii!
Buziaaaaaaaaczki!
Do następnego Misiaki! :)

piątek, 8 maja 2015

Słońce, spójrz prawdzie w oczy - rozdział 3

- Martin, posłuchaj. Tym sposobem gwarantuję ci, że nigdy nigdzie z tobą nie wyjdę - powiedziałam - Więc oddaj mi aparat, a ja pomyślę o tej całej sytuacji i dam ci odpowiedź - oświadczyłam
Chłopak po chwili zastanowienia oddał mi lustrzankę - Okay. Trzymam cię za słowo - stwierdził - Do zobaczenia - puścił mi oczko
- Nie bądź tego taki pewny, dzieciaku - burknęłam pod nosem.
Gówniarz zabrał mi całe cenne trzydzieści dwie minuty z życia. Rozdrażniona poszłam do auta. Przekręciłam kluczyki w stacyjce, a auto od razu zapaliło. Uff, chociaż ono się mnie słuchało.
Dojechałam do domu ze średnią prędkością dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę.
Gdy już wchodziłam do budynku, zauważyłam, że coś jest nie tak. W kuchni paliło się światło. Nie przypominałam sobie, żebym je zapalała.
Nieco zaniepokojona nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg. Ostrożnie, cicho zamknęłam za sobą drzwi, po czym skierowałam się do kuchni.
- O matko, Dylan?! - powiedziałam zaskoczona
- Mhm - chłopak spojrzał na mnie - Pomyślałem, że po pracy będziesz zmęczona i nie będzie ci się chciało gotować...
- Oh daj spokój - jęknęłam - Nie mam już dzisiaj siły na jakiekolwiek dyskusje - westchnęłam
- Kate, ja chcę to wszystko naprawić... To nie może się tak skończyć - powiedział
Podeszłam do Dylana, po czym położyłam mu dłonie na ramionach - Nasz związek już nie istnieje. Proszę cię, zrozum to - szepnęłam - Nie da się naprawić czegoś, co nie istnieje
- To chociaż bądźmy przyjaciółmi, znajomymi, cokolwiek! - poprosił
Nie wiedziałam, czy przystać na tę propozycję...
Westchnęłam cicho i skinęłam głową - Dobrze. Ale teraz proszę zostaw mnie samą, bo za niedługo muszę wyjść - stwierdziłam
- Umówiłaś się z kimś? - spytał
- Tak - powiedziałam
- Randka?
- Nie - rzuciłam - Starczy przesłuchania, dobra? Idź już - poleciłam
- Jasne - brunet westchnął cicho - Udanego spotkania - szepnął i pocałował mnie w policzek delikatnie, po czym opuścił mój dom
Oparłam się o blat, myśląc nad tym wszystkim. Nagle uświadomiłam sobie, że chłopak ma zapasowe klucze.
- Dylan! - wybiegłam za mężczyzną
Brunet szybko się odwrócił - Co się stało? - spytał 
- Em... Mogę klucze od domu? - poprosiłam
- Ah, pewnie - westchnął smutno, powoli wyjmując je z kieszeni
- Dziękuję - posłałam mu delikatny, ledwo widoczny uśmiech
Chłopak skinął głową, po czym wsiadł do auta. Patrzyłam na niego chwilę. Parę minut później wróciłam do budynku i skierowałam się do kuchni.
Zdjęłam pokrywę z patelni. Zrobił Spaghetti. Uśmiechnęłam się pod nosem, nakładając sobie niewielką porcję jedzenia.
Zjadłam obiad w tempie ekspresowym, posprzątałam po sobie, a resztki schowałam do lodówki. Zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze pół godziny. Stwierdziłam, że pójdę do Ikera na piechotę. To w sumie nie było tak daleko.
Założyłam trampki, bluzę, wzięłam telefon z blatu i wyszłam z domu. Spokojnie przemierzałam tętniące życiem uliczki, słuchając Ed'a Sheerana.
Po dwudziestu paru minutach byłam przed domem Casillasa. Zapukałam do drzwi i czekałam na odpowiedź.
- Hej Kate! - Iker wpuścił mnie do środka
- Hej - posłałam chłopakowi uśmiech, po czym zdjęłam buty
- Napijesz się czegoś? - spytał
- Herbaty jakbyś mógł - powiedziałam i poszłam za brunetem do kuchni
- Jak się czujesz? - spytał, włączając czajnik
- Eh, bywało lepiej - westchnęłam, po czym oparłam się o blat
- Co się dzieje? - spytał mój przyjaciel - To znów przez niego płakałaś... - zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie
Skinęłam głową, przygryzłam wargę i spuściłam wzrok. Brunet bez słowa podszedł do mnie, po czym wziął w ramiona, całując delikatnie czubek mojej głowy.
Westchnęłam cicho, wtulając się w przyjaciela. Był dla mnie jak drugi brat. W końcu znaliśmy się prawie dwadzieścia lat.
- Od początku mówiłem, że to nie chłopak dla ciebie - szepnął mi do ucha
- Ale ja go kochałam - jęknęłam, starając się nie rozpłakać
- Słońce, spójrz prawdzie w oczy - zaczął - Dylan cię nie szanował - powiedział - Zdradził cię trzy razy - mówił - Czy taki mężczyzna zasługuje na twoją miłość? - spytał, patrząc na mnie
Przełknęłam głośno ślinę. Wiedziałam, że ma rację. Schowałam twarz w szyję Ikera, po czym się rozpłakałam. Nie wiem czy bardziej z powodu bolesnej prawdy, czy wspomnieniu Dylana. A może jedno i drugie?
Staliśmy tak dłuższą chwilę. Nikt nic nie mówił. Po paru minutach się uspokoiłam, otarłam mokre od łez policzki.
- Chciałeś o czymś porozmawiać, prawda? - spytałam, biorąc z rąk mężczyzny kubek z herbatą
- Mhm - skinął głową - A dokładniej o tym, że mam dla ciebie propozycję... - potarł kark - Mianowicie... Mój agent ciągle ględzi o jakichś zdjęciach, sesjach i takich innych... - brunet spojrzał na mnie
- Czyli... Mam ci po prostu porobić jakieś zdjęcia, tak? - spytałam, po czym wzięłam łyka jeszcze ciepłego napoju
- No dokładnie - posłał mi delikatny uśmiech - Właśnie o to chodzi. Oczywiście nie za darmo - dodał
- Daj spokój - machnęłam ręką - Zbyt długo się znamy, Iker - położyłam mu dłoń na ramieniu
- Nie wygłupiaj się młoda - przewrócił oczami - To zlecenie, więc nie dyskutuj - powiedział
- I tak wiesz, że zrobię po swojemu - puściłam chłopakowi oczko
- Tylko spróbuj - pogroził mi palcem
- A żebyś wiedział, że spróbuję - zachichotałam cicho i przeczesałam jego włosy
Iker uśmiechnął się do mnie - Masz może ochotę na ciasto? - spytał, tym samym kończąc na dziś temat zdjęć
Cmoknęłam niezadowolona - I jak przy tobie można mieć jakiekolwiek postanowienia, co? - burknęłam
- Mam to rozumieć jako tak? - zaśmiał się cicho, a ja przewróciłam oczami
Brunet w odpowiedzi wyciągnął dwa talerzyki i nałożył nam po kawałku pięknie wyglądającego jabłecznika.
- Jesteś okropny - pokręciłam głową, biorąc od chłopaka ciasto
- Wiem, ale w końcu za to mnie kochasz, mam rację? - uśmiechnął się
- No jasne jasne - rzuciłam, po czym wyjęłam z szuflady dwa widelczyki i wręczyłam jeden Ikerowi


 ~
Witam! W końcu piąteczek i nowy rozdział, tak na (mam nadzieję!) dobry początek weekendu! :)
Mam nadzieję, że się podobał ;)
Następny możliwe, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu :D
Trzymajcie się!
Buuuuziaki :*


środa, 6 maja 2015

Rozchmurz się - rozdział 2

Niecałą godzinę później byłam przed moim niewielkim, ale ładnym domem. Uśmiechnęłam się do siebie smutno i zaczęłam szukać kluczy.
W końcu, po chwili paniki je znalazłam. Weszłam do środka. Zaniosłam swoje rzeczy do sypialni, ale nie chciało mi się ich rozpakowywać, nie miałam na to siły, ani chęci. Zostawiłam więc to wszystko, po czym usiadłam na kanapie. Przygryzłam delikatnie wargę.
Bez niego było tak... Zupełnie inaczej, pusto. W końcu byliśmy ze sobą pięć lat.
Sięgnęłam po telefon i zaczęłam się nim bawić. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, kompletnie. Co chwilę dostawałam od Dylana nowe sms'y. Po trzecim przestałam je czytać, chciałam się od niego odciąć raz na zawsze.
Podeszłam do barku z którego wyjęłam butelkę wina, wzięłam kieliszek i wróciłam na sofę. Nalałam sobie niewielką ilość alkoholu, po czym włączyłam telewizor. Melodramat. O ironio.
Po chwili zastanowienia stwierdziłam jednak, że chcę się wypłakać.
Podczas filmu wypiłam dwa kieliszki wina i ryczałam jak bóbr.
Po skończonym seansie, w niezwykle podłym nastroju powlokłam się do pokoju. Wyjęłam z komody luźny, czarny t-shirt i spodnie dresowe. Wzięłam szybki prysznic i walnęłam się na łóżko.
Zastanawiałam się, czy nie zadzwonić do brata... Jednak nie chciałam mu zawracać głowy.
On miał wystarczająco dużo problemów, niepotrzebne mu były jeszcze moje. Zawinęłam się w kołdrę i skulona zasnęłam.
Obudził mnie okropny, wredny, bezlitosny dźwięk budzika. Jęknęłam niezadowolona, po czym zrzuciłam go na ziemię.
Powoli zwlokłam się z łóżka, depcząc przy tym baterię, która przed chwilą wypadła z urządzenia. Westchnęłam cicho, wzięłam byle jakie ubrania i poszłam do łazienki się ogarnąć.
Piętnaście minut później byłam jako tako gotowa do pracy.
Nie miałam ochoty na śniadanie. Ominęłam kuchnię szerokim łukiem i poszłam do garażu. Wsiadłam do mojego białego VW Golfa 7.
Po niecałych czterdziestu minutach, trochę przed czasem, znalazłam się przy stadionie treningowym w Valdebebas.
- Kate? - usłyszałam znajomy głos
- Isco! - na widok brata delikatny uśmiech zagościł na mojej twarzy
Chłopak przytulił mnie mocno - Jak ja cię dawno nie widziałem - powiedział
- No rzeczywiście, trzy dni to szmat czasu - stwierdziłam, na co brunet przewrócił oczami
- Dobra, a teraz mów co się dzieje - powiedział poważnie 
- Em... - spojrzałam na brata. Skubany znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny - Może pogadamy o tym po treningu, co? - zaproponowałam
- No jasne - uśmiechnął się pocieszająco - Słońce, rozchmurz się - powiedział
- Spróbuję - westchnęłam i w tym samym momencie do budynku weszła prawie cała roześmiana ekipa Realu, plus trzech zawodników z Castilli, m.in. Martin Odegaard, który niezwykle mnie denerwował z powodu swojego zachowania i zbyt dużej pewności siebie.
- Hej Kate - Iker posłał mi przyjacielski uśmiech
- Hej, hej - odpowiedziałam i przywitałam się z całą ekipą.
Wzięłam aparat z krzesła, po czym pozostawiłam ich we własnym towarzystwie. Po trzydziestu minutach wszyscy byli już na murawie i się rozgrzewali.
Usiadłam na stołku i zaczęłam ustawiać aparat. Nie zajęło mi to wiele czasu, ponieważ robiłam to praktycznie na pamięć. W końcu zabrałam się do pracy.
Po trzech godzinach wszyscy opuszczaliśmy mury obiektu treningowego.
- Powiesz mi w końcu co się stało? - spytał Francisco
Wzięłam głęboki oddech - Dylan mnie zdradził - spuściłam wzrok
Alarcón nic nie wiedział o wcześniejszych zdradach dokonanych przez mojego byłego chłopaka.
Isco spojrzał na mnie zszokowany - Co? Mówisz poważnie? - złapał mnie za ramiona, a ja skinęłam głową - Zabiję gnoja, przysięgam - powiedział zdenerwowany - Jak on mógł... - brunet pokręcił głową z niedowierzaniem i mnie przytulił, a ja po prostu się rozpłakałam.
- Kate? Co się stało? - podszedł do nas Iker
Odsunęłam się od brata i wytarłam policzki - Nic takiego - stwierdziłam, a na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech - Dobra chłopaki, muszę się zbierać. Isco, pozdrów Victorię i młodego - powiedziałam i przytuliłam brata
Po chwili zostałam sama z bramkarzem Królewskich.
- Kate, możemy porozmawiać? - spytał Casillas
Potarłam kark dłonią - Erm, jasne - stwierdziłam - Tylko teraz trochę się spieszę... - powiedziałam
- Oh, okay. W takim razie... Może spotkajmy się dzisiaj u mnie o 18? - zaproponował Hiszpan
Zastanowiłam się chwilę - No dobrze, będę o 18 - posłałam chłopakowi przelotny, ledwo widzialny uśmiech, po czym wsiadłam do auta.
Powoli przekręciłam kluczyk w stacyjce i gdy już miałam odjeżdżać, zorientowałam się, że nie mam przy sobie aparatu. Jezu, dlaczego ciągle go gdzieś zostawiam? Muszę się (i jego oczywiście!) bardziej pilnować!
Jęknęłam nieco zdenerwowana, wysiadłam z auta i skierowałam się z powrotem do miejsca pracy. Nagle w drzwiach na kogoś wpadłam. 
- Uwa... O, Kate! Patrz, właśnie cię szukałem - powiedział Martin - To chyba twoje - pokazał mi lustrzankę
- Ta, to moje - stwierdziłam i sięgnęłam po aparat
- Nie tak szybko - zaśmiał się, patrząc na mnie
Przewróciłam oczami - Odegaard, nie mam czasu na jakieś dyskusje. Oddaj mi to. Proszę - powiedziałam 
- Jak pójdziesz ze mną dzisiaj na kolację - rzucił, a ja próbowałam zachować powagę, co było piekielnie trudne
- Jestem od ciebie o osiem lat starsza - zaśmiałam się - Dziewczyny w twoim wieku cię nie chcą, czy co?
- Chcesz odzyskać ten aparat, czy nie? - warknął, a ja spoważniałam.

~
Hejka! 
Przybywam do Was z drugim rozdziałem, który mam nadzieję, się Wam spodobał :D
Dzięki za komentarze pod ostatnim postem! :)
Rozdział dedykuję wszyyystkim czytelnikom, a szczególnie Asi ^^,
Do nexta!
Buziaki! :*

wtorek, 5 maja 2015

Po prostu daj mi odejść. - rozdział 1

(Krótkie przedstawienie głównej bohaterki:
Kate Suárez - dwudziestopięcioletnia Hiszpanka, wychowana w małym mieście pod Madrytem. Od roku pracuje jako fotografka Realu Madryt. Od pięciu lat jest w związku z Dylanem, jednak nie układa im się zbyt dobrze. Dziewczyna uwielbia futbol, oraz sport.)


Spojrzałam na bruneta. Nie mogłam nic powiedzieć, ponieważ łzy bezlitośnie napływały mi do oczu. Nie chciałam płakać, nie chciałam pokazać jaka jestem słaba... A jednak to zrobiłam. Usiadłam na brzegu łóżka i schowałam twarz w dłonie. Nienawidziłam go za każdym razem mocniej.
Mężczyzna położył mi dłoń na ramieniu. Czułam jego wzrok na sobie, wiedziałam, że żałował tego, co mi zrobił, jednak było już za późno.
- Zostaw mnie - wyszeptałam drżącym głosem
- Kate, kochanie... - brunet odsunął moje dłonie z twarzy - Przepraszam, nie chciałem... Ty jesteś moją jedyną miłością i tylko ty, rozumiesz? - chłopak patrzył mi w oczy, jednak ja za wszelką cenę próbowałam odwrócić wzrok - Byłem pijany... Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję tamtej nocy...
- Rok temu też tak mówiłeś - odważyłam się spojrzeć Dylanowi w twarz - Nienawidzę cię, rozumiesz? - wstałam i podeszłam do szafy, po czym zaczęłam wyciągać z niej swoje rzeczy
- Co ty robisz? Zwariowałaś? Nie przekreślaj od razu pięciu lat! - chłopak złapał mnie za ramiona, obracając do siebie
- To ty je przekreśliłeś - warknęłam, po czym wyszarpnęłam się Dylanowi i kontynuowałam pakowanie
- Przepraszam, ja nie chciałem - jęknął
- Już trzy razy nie chciałeś! - podniosłam głos, z furią wrzucając jeansy do walizki - Trzy! A ja za każdym razem ci wybaczałam - powiedziałam nieco spokojniej - I wiesz co? Żałuję tego jak niczego innego w moim życiu - szepnęłam - Żałuję tych pięciu lat.
Chłopak spojrzał na mnie z bólem. Zdałam sobie sprawę z tego co przed chwilą powiedziałam, ale było mi już wszystko jedno. Zasłużył na to.
- Wyjdź stąd - zarządziłam, zamykając jedną torbę. Nie mogłam znieść jego wzroku, przeszywającego mnie na wylot.
Dylan bez słowa opuścił pomieszczenie, nawet nie musiałam dwa razy powtarzać. Gdy zamknął za sobą drzwi powoli osunęłam się po drzwiach szafy i rozpłakałam na dobre.
Wiedziałam, że nie potrafiłabym mu wybaczyć kolejny raz.
Po niecałych dwóch godzinach skończyłam pakowanie, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć mojego aparatu. Przeszukałam każdą szufladę, każdy zakamarek w pokoju, jednak to wszystko na nic. Ruszyłam na dół, do salonu.
Zastałam tam Dylana, trzymającego w dłoni kartę SD. Bez słowa zgarnęłam swoją lustrzankę ze stołu.
- Oddaj mi kartę - zażądałam i wyciągnęłam dłoń, licząc, że chłopak jakoś zareaguje
- Nie chcę, żeby to był koniec, nie po tym wszystkim... - jęknął
- Dylan, zniszczyłeś wszystko, rozumiesz? - powiedziałam - Z resztą, nie będę z tobą dyskutować, po prostu zrób to, o co cię proszę.
- Nie, bo wtedy odejdziesz - spojrzał na mnie
- Masz rację, odejdę, nawet bez tego. - warknęłam - Ale to tylko i wyłącznie twoja zasługa.
Brunet położył mi kartę na dłoni. Wiedział, że ta dyskusja już nie ma sensu.
Wróciłam na górę, zabrałam wszystkie moje torby, aparat, obiektywy i laptopa, po czym zeszłam na dół. Nie miałam w tym mieszkaniu zbyt dużo rzeczy, większość trzymałam w Madrycie, gdzie posiadałam stałą, dobrą pracę.
- Zostań, jeszcze wszystko da się jakoś naprawić. Już nigdy więcej cię nie zdradzę, kochanie... - Dylan ujął moją dłoń
- Już nic się nie da naprawić - powiedziałam - Po prostu daj mi odejść - szepnęłam, po czym zabrałam wszystkie bagaże i wyszłam z domu.
Zadzwoniłam po taksówkę, która przyjechała w tempie ekspresowym. Kierowca wpakował walizki do bagażnika i ruszyliśmy na dworzec.

~

Hej Wszystkim! Witam na moim nowiutkim blogu!
Może na początek parę słów o mnie:
Mam na imię Weronika, mam 15 lat, uwielbiam piłkę nożną (zarówno oglądać jak i grać), jestem Madridistką, uwielbiam czytać książki, jestem otwarta na nowe znajomości. Możecie mnie znać np. z bloga "Girl Let Me Love You" ;) 
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział przypadł Wam do gustu :)
Zachęcam do komentowania i udostępniania bloga! ;)
Do następnego!
Buuuuziaczki ;)