sobota, 30 maja 2015

Odebrać? - rozdział 5

Po około godzinie Iker zawiózł mnie do domu. Podziękowałam chłopakowi za podwózkę, po czym czmychnęłam do budynku. 
Od razu poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i zjadłam płatki z mlekiem na zimno, bo nie chciało mi się brudzić garnka.
Zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze trochę czasu zanim wyruszę do pracy, więc postanowiłam pousuwać zdjęcia, które niekoniecznie były udane i tak też zrobiłam. 
Po godzinie, prawie pięciuset fotografiach mogłam z ręką na sercu powiedzieć, że sumiennie wykonałam zadanie. 
Wyłączyłam laptopa i poszłam zrobić sobie miętową herbatę. 
Gdy wyjmowałam szklankę z szafki, ona jakimś dziwnym sposobem wyśliznęła mi się z ręki, po czym łupnęła o kafelki, roztrzaskując sję przy tym na milion kawałeczków. 
Ja akurat w tym samym momencie odskoczyłam, na tyle nieszczęśliwie, że największy odłamek szkła utkwił mi w stopie. Syknęłam z bólu, kuśtykając czym prędzej do łazienki. 
Wyjęłam z szafki apteczkę, po czym usiadłam na stołku i zaczęłam oglądać ranę. Niestety nie wyglądała ona najlepiej, a szczególnie wielki kawdenerwuj ki wbity conajmniej do połowy w śródstopie. Krew już się nie sączyła, lecz po prostu lała. 
Zaniepokojona obandażowałam stopę tak, jak umiałam, po czym wzięłam telefon i ruszyłam do auta. 
Wsiadłam do niego, ale po chwili zastanowienia zrezygnowałam z jazdy. To by było zbyt niebezpieczne w tym przypadku. 
Potarłam kark dłonią, zastanawiając się do kogo lepiej zadzwonić - Isco czy Ikera? W sumie goalkeeper mieszkał zdecydowanie bliżej... 
Chłopak odebrał już po pierwszym sygnale - Iker, mógłbyś przyjechać? - poprosiłam szybko 
- Oczywiście - stwierdził bez zastanowienia - A co się stało? - spytał 
- Przyjedź, to ci powiem wszystko - jęknęłam 
- Dobrze, za parę minut jestem - rzucił szybko do słuchawki, po czym się rozłączył. 
Po krótkiej chwili oczekiwania chłopak zjawił się przed moim domem. Szybko wysiadł z auta i do mnie podbiegł. 
- Kate, co się stało?! - spytał zaniepokojony 
- Szkło mi się wbiło w stopę - jęknęłam z bólu 
- Pokaż to - polecił, a ja bez chwili wahania zrobiłam to, o co prosił
- Ou - syknął - Musimy natychmiast jechać do szpitala - zarządził, a ja tylko skinęłam głową 
Brunet wziął mnie na ręce, a ja oplotłam jego kark dłońmi. Ostrożnie wsadził mnie do auta, po czym sam zajął miejsce kierowcy. Szybko i bez problemu odpalił auto. 
- Jak ty to zrobiłaś? - spytał, patrząc na drogę
- Ah, szklanka mi się stłukła - powiedziałam zła na siebie - I jakimś cudem w nią wdepnęłam - westchnęłam, starając się nie myśleć o bólu
- Oj młoda - mruknął Iker - Zadzwonię do Carlo i powiem mu, że dzisiaj nas nie będzie, okay? - brunet ujął moją dłoń, po czym pewnie splótł nasze palce
Westchnęłam cicho - Nie ma takiej opcji, żebyś przeze mnie opuścił trening - powiedziałam, jednocześnie uwalniając moją rękę z uścisku
- Nie wygłupiaj się - stwierdził - Nie ma opcji, żebyś została sama w szpitalu. Poza tym to nie wygląda najlepiej... - jęknął, po czym wziął ostry zakręt 
- Iker - warknęłam - Weź mnie nie denerwuj - burknęłam 
- Kate. - chłopak powiedział to takim tonem, że aż przeszły mnie ciarki
Postanowiłam już siedzieć cicho. Parę minut później byliśmy na miejscu. Wsiadłam z auta i zaczęłam kuśtykać do drzwi 
- Czyś ty do końca zgłupiała? - brunet podbiegł do mnie czym prędzej, po czym wziął na ręce
- Iker! 
- No co? Tak będzie zdecydowanie szybciej - stwierdził, a ja przewróciłam oczami

Trzy godziny później wyszłam ze szpitala.
- Przepraszam - powiedziałam do Ikera, zajmując miejsce pasażera
- Za co? - brunet spojrzał na mnie zdziwiony
- Że zawracałam ci niepotrzebnie głowę - jęknęłam - To było bez sensu - westchnęłam - Przeze mnie opuściłeś trening 
Casillas wyjął kluczyki ze stacyjki i ujął pewnie moją dłoń - Słońce, bardzo dobrze, że po mnie zadzwoniłaś - powiedział - I nie wygaduj takich głupot, dobra? Nic nie było bez sensu - stwierdził, po czym z powrotem wsadził kluczyki do stacyjki i odpalił silnik 
Spojrzałam na bruneta, uśmiechając się delikatnie - Dzięki Iker - powiedziałam 
- Nie ma za co mała - odpowiedział

W godzinę, po staniu w popołudniowych, okropnych madryckich korkach byliśmy z powrotem u mnie w domu. Iker usiadł sobie na kanapie w salonie i włączył telewizor.
- Jasne, czuj się jak u siebie  - rzuciłam kuśtykając do kuchni, po czym włączyłam czajnik - Herbaty? Kawy? - zaproponowałam
- Nie, dzięki - odpowiedział z salonu - Mogłaś powiedzieć, to bym przecież ci zrobił picie, a nie ty mi tu z tą nogą latasz, jeszcze się poparzysz i kolejne nieszczęście gotowe - burknął 
- Daj spokój - westchnęłam, siadając na blacie kuchennym
Nagle usłyszałam mój telefon. Przewróciłam oczami i powoli zlazłam na ziemię.
- Odebrać? - spytał Iker
- A możesz - stwierdziłam
W końcu nie miałam przed nim żadnych tajemnic i tak samo działało to w drugą stronę. No, przynajmniej tak sądziłam. 
- Kate? Erm... - brunet wszedł do kuchni, zakrywając mikrofon dłonią - Martin - powiedział ledwo słyszalnie 
Otworzyłam usta, ale prawie od razu je zamknęłam. Zabrałam przyjacielowi z ręki komórkę.



-----
Hejka! Jak tam weekend? 
Podobał Wam się rozdział? Piszcie swoje opinie w komentarzach!
Buuuuziaki, do następnego kochani!
:) :*

2 komentarze:

  1. Cudowny rozdział! Tak sobie teraz zdałam sprawę, że każda Kasia, jaką znam, albo każda Kate, o której czytam jest delikatnie mówiąc kaleką xd Przypadek? xd
    Nie mogę się doczekać następnego! Weny i do nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dzisiaj miałam czas :(
    Ale jak zwykle rozdział booski °O°
    Do zobaczenia jutro kochana :*
    I z moim nosem już w porządku, jednak nie kopnął tej piłki aż tak mocno xD

    OdpowiedzUsuń